Mida Mida
1612
BLOG

Moja Ojczyzna - dziękując Kaczmarskiemu

Mida Mida Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 36

Dzisiaj jest 10. kwietnia.

To chyba oczywiste, o czym chcę napisać notkę.
:)
 
W dziesiątą rocznicę śmierci...
 
Jacek Kaczmarski w moim życiu był obecny od najmłodszych lat. Pierwsza rzecz niezaporzeczalna, to fakt, że moja mama była z nim na roku na polonistyce. Do anegdot należy, że moja mama Kaczmarskiego nie bardzo lubiła. Mało zajęć mieli razem, na tych nielicznych jeszcze rzadziej się pojawiał, siedział z tyłu, niezainteresowany tematem, w gronie swoich wielbicielek. Ponoć miał ich zawsze tłum wokół siebie i w ogóle robił wrażenie napuszonego, dziś pewnie by się powiedziało - "banana". Tyle z ciekawostek.
 
Mama i Kaczmarski pisali pracę magisterską u tego samego promotora. Mama miała u owego profesora wcale nie gorszą opinię, niż Jacek. Niestety, nie napisała nigdy pracy do końca - życie zdecydowało inaczej. Kiedy niedawno westchnęła refleksyjnie, że Jacek po ciężkiej chorobie umarł, ale za to ile napisał i ile osiągnął i jaki jest ważny dla Polaków i czasu przemian, odpowiedziałam jej, że ona ma za to sześcioro dzieci, nienajgorsze z nimi relacje, trzynaścioro wnuków i najwyraźniej coś jeszcze w życiu do zrobienia, bo nadal jest z nami. I osobiście uważam jej życiowe dokonania za równie udane i równie wartościowe. Poważnie.
 
Tata był z mamą na jednym z recitali studenckich Jacka. Ponoć dopiero wtedy mama zmieniła o nim swe niepochlebne zdanie :). A potem tata już sam był na koncercie Kaczmarskiego z Łapińskim i Gintrowskim. Słuchał jego piosenek i śpiewał je z upodobaniem, tak samo jak piosenki Wysockiego zarówno w oryginalnym języku, jak i w tłumaczeniach. Pewnie dlatego tak je lubił. Dużo widział i dużo rozumiał.
 
Ja wtedy byłam jeszcze nie urodzona. A potem byłam małą kruszynką. Piosenki Jacka śpiewał mi tata, jak miałam dwa lata (mam dowody w postaci filmu ;D). Tak mi się to podobało, że strasznie przeszkadzałam mu grać. To wszystko przez ten entuzjazm. Sama chciałam grać - już wtedy. Następne wykonania wygrzebane z pamięci - to starszego brata. I moje mizerne próby na gitarze przy ognisku, z kolegami w gimnazjum po lekcjach. A potem za granie Kaczmarskiego zabrał się młodszy brat. Po dziś dzień kultywujemy rodzinne wspólne śpiewanie piosenek Kaczmarskiego przy różnorakich okazjach. 
 
Na początku niewiele z tego wszystkiego rozumiałam. Wraz z wiekiem, uczeniem się historii przyszło odkrywanie znaczenia słów, poszukiwanie nowych sensów, zastanawianie się nad tym, co napisane niby dawno, a jakby wczoraj... 
 
Muszę się przyznać, że jest wiele tekstów Jacka dla mnie za trudnych, zbyt gorzkich, zbyt drastycznych. Może jestem mało ambitna, słuchając tylko tych kawałków, które rozumiem i lubię. Ale znam trochę jego biografię. I wiem, że najtrudniejszą rzeczą w życiu człowieka jest brak jednego, solidnego fundamentu. Życie w ciągłym rozdwojeniu, na dwóch skałach. Nie potrafię słuchać tekstów o tym. Mam sbyt silną empatię albo co...
Także to rozliczanie się z historią bardzo często mnie przerastało. Ta odległa zdawała mi się zbyt wielka dla mnie malutkiej, a ta współczesna zbyt mało znana i niezrozumiała.
Za to zawsze rozumiałam dobrze "Modlitwę o wschodzie słońca". I od małego modliłam się tymi słowami. I to ją jako jedną z pierwszych nauczyłam się grać.
 
Ale jest jedna piosenka Jacka Kaczmarskiego dla mnie szczególna. Najbliższa. Trudno oczywiście którąkolwiek stawiać na miejscu pierwszym, ale ta jest wyjątkowa. To piosenka o Domu. O Ojczyźnie: "Na starej mapie krajobraz utopijny".
 
 
W domu nazywaliśmy ją zawsze między sobą "Sarmatią", od tytułu całej płyty i refrenu.
 
To może banalne, co powiem, ale jak jej słucham, to wers po wersie widzę wszystko to, co jest w nim opisane. I nie tylko w formie wyobrażeń "jak to dawniej bywało". Widzę Polskę z opowieści, z bajań, z historii - i widzę Polskę dziś. Bo doprawdy, czy one się tak między sobą różnią?...
 
Dróg, by tam trafić - nic nie ułatwia
W przestrzeniach burz i w czasów kipieli,
Ale istnieje przecież Sarmatia,
Istnieje gdzieś Terra Felix.
 
Wszystko jest inaczej, a jakby tak samo.
Wszystko jakby tak samo, a jednak inaczej.
Czyż to nie jest najbardziej niezwykła z tajemnic życia?
 
To prawda, że zamiast Zefirów pucułowatych mamy dziś prognozę pogody w komórkach; zamiast wstęg z nazwami krain mamy GPSa i nawigację, ale nasze krajobrazy nadal są przepiękne i przyzna to każdy, kto jeździł po Polsce. Mimo nieustannych starań cywilizacji próbującej przejąć każdą piędź ziemi, mamy jeszcze puszcze, bory, jeziora i rzeki. Może miasta nie zdają się kruche, ale niektóre wioski, gdy się przez nie przejeżdża - jak z innego, dawnego świata. I choć konnego zastąpiły samochody, a chłopa z radłem traktory, choć dysputy mieszczan są mniej senne, bo całe życie nabrało zwariowanego tempa, to nadal toczy się ono wokół zboru, cerkwi, kościoła i spichlerza. I jestem głęboko przekonana, że dzisiejsze bocianie opowieści są tak samo zajmujące i barwne, jak te niegdysiejsze, a gdyby się dobrze postarać, to i nimfę można by spotkać w okolicach starodawnego świętego dębu.
 
Tak samo jak dawniej uczeni siedzą w księgach, troszcząc się o przyszłość i badając przeszłość. Tak samo wielu pragnie odkryć tajemnice i poświęca życie badaniom nad nimi. I tak samo władca w gronie doradców troszczy się o teraźniejszość.
Tak, wiem, to ten moment, w którym robi nam się przykro, bo doskonale znamy tę troskę pełną fałszywości i wydającą zgniłe owoce. Widocznie to nie tylko władca ma szanować rąk ludzkich twory, cieszyć się z ładu i dostatku - ale my wszyscy. Może teraz to nie jest czyjeś - a nasze zadanie: patrzeć na mapy starej miedzioryt. Bo to ona nam przypomina, kim jesteśmy i co tu robimy. I że mamy jeszcze coś do zrobienia.

Ta Terra Felix, Sarmatia warta
Wiecznych podróży, pióra i lutni.
Istnieje przecież - wsparta na barkach
Bóstwa o rysach okrutnych.
 
Może ją zagubiliśmy? Może ją zapomnieliśmy? Może się jej wyrzekliśmy? Może mimo wszystko możemy wrócić i naprawić błędy? Może my możemy naprawić to, co inni zepsuli? Może nie jest za późno?...
 
Mida
O mnie Mida

30-latka z rodziny wielodzietnej, z otwartym umysłem i sercem, magister Nauk o rodzinie z licencjatem z jęz. niemieckiego. Żona, matka córeczki. Mam stały światopogląd i konserwatywne zasady. Interesuję się pisaniem różnych dziwnych rzeczy, w tym pamiętnika, wierszy, piosenek i opowiadań; uwielbiam rysować i śpiewać. Od nostalgii ratuje mnie wrodzony rozsądek i poczucie humoru. Kontakt: na FB do wyszukania też pod nickiem by Katrine *** My jesteśmy prawdziwe damy, bo przy jedzeniu nie mlaskamy, grzecznie dygamy i się słuchamy mamy Nic nie wiemy, nic nie znamy za to ładnie wyglądamy Kiedy trzeba zrobić dyg My zrobimy go jak nikt Na sukienkach żadnej plamy Przy jedzeniu nie mlaskamy Dama z damą, ty i ja Mama z nas pociechę ma Dama mamie nie nakłamie Wierszyk powie, zna na pamięć Dama grzeczna jest jak nikt No i pięknie robi dyg *** Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną Na klombach mych myśli sadzone za młodu Pod słońcem, co dało mi duszę błękitną I które mi świeci bez trosk i zachodu. Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety Rozdaję wokoło i jestem radosną Wichurą zachwytu i szczęścia poety, Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. (Kazimierz Wierzyński) *** Każdy twój wyrok przyjmę twardy Przed mocą twoją się ukorzę Ale chroń mnie Panie od pogardy Od nienawiści strzeż mnie Boże Wszak tyś jest niezmierzone dobro Którego nie wyrażą słowa Więc mnie od nienawiści obroń I od pogardy mnie zachowaj Co postanowisz niech się ziści Niechaj się wola twoja stanie Ale zbaw mnie od nienawiści Ocal mnie od pogardy Panie (N. Tenenbaum, J. Kaczmarski "Modlitwa o wschodzie słońca") *** Śnić sen, najpiękniejszy ze snów, Iść w bój, w imię cierpień i krzywd I nieść ciężar swój ponad siły, Iść tam, gdzie nie dotarłby nikt. To nic, że mocniejszy jest wróg, Że twierdz obległ setki i miast, Lecz bić, bić się aż do mogiły. Iść wciąż, aby sięgnąć do gwiazd To jest mój cel - dosięgnąć chcę gwiazd, Choć tak beznadziejnie daleki ich blask. By zdobyć swój cel i do piekła bym mógł Pod sztandarem swym iść, Gdyby chciał w tym dopomóc mi Bóg! Właśnie to posłannictwa jest sens, Więc ślubuję tu dziś Mężnym być i nie skalać się łzą, Gdy na śmierć przyjdzie iść. I nasz świat lepszy stanie się, niż Dawniej był, nim rycerski swój kask Wdział i ten, co ślubował niezłomnie Wciąż iść, aby sięgnąć do gwiazd! The Impossible Dream, Joe Darion THE VERY BEST OF Bajka. Co się wydarzyło pod sklepem z lampami - bajka dziewczynce Kasi i dżinie Flinie Coś głupiego (o studiach) - o wierze w siebie O III urodzinach Salonu24 Sierotka Mida na wakacjach - o wakacyjnych wojażach Bajka wakacyjna - o elfach Walcząc w słusznej sprawie - o moich poglądach Przypomina Ciebie mi... Część 5. Pola, las i droga Niejasne bajdurzenie o dorosłości Matura. Krótkie studium poznawcze Pasja odkrywania - wspomnienia z dzieciństwa Wierszyk. Dla odmiany - o królewnie Przypomina Ciebie mi... Część 4. Wiatr O moim pisaniu - właśnie Naiwna. Głupia - o zaufaniu Przypomina Ciebie mi... Część 2. Osiemnastka Przypomina Ciebie mi... Część 1. Dom. Rodzina Urok staroci - tylko koni żal... - o domu na wsi. Wspomnienia Dni Powstania - Warszawa 1944 - o wystawie Kraków inaczej - o wyprawie do Krakowa "Tam skarb Twój..." - o domu na wsi. Przyjazd Oto właśnie ta Noc - o Passze Historia pewnego cudu - o moich narodzinach Okruchy życia - o mnie Starsza Siostra - o siostrze :) Uwielbiam wiatr w każdej postaci - o wietrze. Wiersz Pamiętnik - po co to właściwie? - o pamiętniku Zagiąć psora - o nauczycielach Zwykła ludzka życzliwość - o ludziach

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura