fot. Mida
Tłum na manifestacji "Stop deprawacji w edukacji" przed sceną na Rynku Mariensztackim
fot. Mida Tłum na manifestacji "Stop deprawacji w edukacji" przed sceną na Rynku Mariensztackim
Mida Mida
692
BLOG

O niedzielnej manifestacji słów kilka

Mida Mida Społeczeństwo Obserwuj notkę 14

Przedwczoraj, w niedzielę 30. sierpnia odbyła się w Warszawie manifestacja pod hasłem „Stop deprawacji w edukacji”. Według planów miała być na placu Zamkowym. W efekcie miała miejsce na Rynku Mariensztackim.

Byłam tam i... mam mieszane uczucia.

Wydarzenie rozpoczęło się Mszą Świętą w kościele św. Anny o godz. 12.00. Następnie planowany był przemarsz zgromadzonych na miejsce docelowe, w ostatniej chwili zmienione na Rynek Mariensztacki (była to decyzja niezależna od organizatorów. Ciekawe, czyja?...). Wspólny przemarsz okazał się niemożliwy. Cała przestrzeń od kościoła św. Anny aż do schodów prowadzących na dół była zupełnie zablokowana przez szczelnie ustawione budki i scenę, na której odbywał się piknik ekologiczny, oraz zgromadzonych tam ludzi, których nie było wielu, ale robili wystarczające zamieszanie, żeby przysłonić manifestujące rodziny. Większość zgromadzonych zeszła zatem wąską ulicą Bednarską i okolicznymi drogami na plac. W samym przemarszu nie wzięłam udziału, widziałam go z dołu, ponieważ nie będąc na Mszy, czekałam na placyku na Mariensztacie wraz ze zgromadzonym tam już tłumem od godziny 13.00. Początek Manifestacji zaplanowany był na 13.20-30, ale wszystko ruszyło z opóźnieniem i ogromnymi problemami technicznymi.

Plan wydarzenia, mniej więcej realizowany, był taki:

13.20: ROZPOCZĘCIE MANIFESTACJ
Powitanie, przedstawienie planów Ministerstwa Edukacji Narodowej dotyczących edukacji seksualnej w polskiej szkole; Waldemar Wasiewicz, Danuta Stępniak, Agnieszka Niedźwiedź-Skrzyniarz; Magdalena Trojanowska "Główne aspekty nowej edukacji i dlaczego musimy przed nią obronić dzieci"; Grzegorz Strzemecki "Oszustwo światopoglądowej neutralności"

13.35: Antonia Tully – Wielka Brytania; Massimo Gandolfini – Włochy

14.00: Szumi Acoustic – występ muzyczny [nie odbył się]

14.15: Antoine Renard – Francja; B.I. – świadectwo z Francji; Marek Baran Jeden z Nas; Christoph Scharnweber – Niemcy; Magdalena Czarnik "List ze Szwajcarii" Stop Seksualizacj Naszych Dzieci

15.00: Arka Noego, 2 Tm2,3 – występ muzyczny [nie odbył się]15.30: Antoni Szymański Wiceprezes Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia, expert Zespołu ds. Rodziny Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu Polski; Marzena Nykiel redaktor naczelny wpolityce.pl; Olgierd Pankiewicz "Jak się bronić - aspekty prawne"; Zbigniew Barciński "Rady Rodziców w szkołach i przedszkolach - szansa na zatrzymanie deprawacji w edukacji" Koalicja Obywatelska DLA RODZINY; Jarosław Kniołek "Bezpieczna Szkoła" Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i Rodziny; Mariusz Dzierżawski "Jak powstrzymać atak antyrodzinnych ideologii" Fundacja Pro-Prawo Do Życia; Piotr Zajkowski "Rewolucja kulturowo-polityczna na końcu której czeka nowy światowy totalitaryzm"

16.10: Maleo Acoustic – występ muzyczny

16.30: Stefano Gennarini – Włochy; Waldemar Wasiewicz "Zadania społeczne Rodziny w świecie współczesnym w odniesieniu do Dekalogu JP II" Stowarzyszenie Rodzin Wielodzietnych Warszawy i Mazowsza

17.00: APEL DO MINISTERSTWA Odczytanie APELU do Minister Edukacji Narodowej Joanny Kluzik-Rostkowskiej – z powiadomieniem Prezydenta RP, Premiera i Marszałka Sejmu RP. Apel zostanie złożony do MEN 31.08.2015. ZAKOŃCZENIE, podziękowania i ogłoszenie zakończenia manifestacji

Przez cały dzień panował bardzo męczący upał. Plac wybrukowany, na nim dwa drzewa – jedno całkiem młode, prawie nie rzucało cienia, drugie trochę bardziej rozrośnięte. Z przodu, na lewo od sceny coś na kształt fontanny. Cień tylko między budynkami albo całkiem z boku. Kto mógł, tam się ukrywał, a kto nie znalazł dla siebie miejsca w cieniu, smażył się na środku placu. Nikt nie rozdawał, nawet nie sprzedawał wody. W okolicy nie było ani jednej dostępnej toalety. Znana warszawiakom toaleta publiczna obok schodów ruchomych miała przerwę techniczną... do godziny 15.00. Kto się zorientował około 14.00, był w niezłym kłopocie, ponieważ organizatorzy nie pomyśleli o choćby jednym TOI TOI-u. Nie było żadnych punktów z czymkolwiek do zjedzenia. Dobrze, w tym gorącu nikomu nie chciało się przesadnie jeść, ale... każdy marzył o lodach. I w końcu się na nie wybierał, na górę, na Stare Miasto. Bo ileż można słuchać tych przemów, jak słuszne i ważne by nie były. Ja na początku byłam bardzo przejęta, zaangażowana, ciekawa. Wsłuchiwałam się i w kolejnych wypowiedziach widziałam wyraźny obraz, potwierdzenie tego, o czym czytałam mnóstwo literatury i artykułów, pisząc i broniąc moją pracę magisterską. Rodzina w Europie jest wyniszczona, a teraz działacze z wiadomych stron chcą robić krzywdę dzieciom. I widzimy tragiczne skutki tego na przykładzie Wielkiej Brytanii. Nie dopuśćmy, by wprowadzono to u nas. Wyraźmy głośny sprzeciw. Przytaczano coraz to nowe przykłady, opowiadano o sytuacji z różnych krajów Europy, o manifestacjach tam organizowanych. Naświetlono tragizm seksualizacji dzieci i panoszącej się ideologii gender. Z każdą kolejną wypowiedzią osobiście jednak traciłam zainteresowanie, koncentrację, serce do wydarzenia. Tak sobie myślę, że połowa tych mów by wystarczyła. A można było na przykład nie rezygnować z koncertów... Bardzo ważnym i mocnym akcentem była Katecheza wygłoszona przez odpowiedzialnego Drogi Neokatechumenalnej w Polsce, Stefano Gennariniego, zakończona słowami: „My jako chrześcijanie mamy obowiązek dawać świadectwo prawdzie. A co jest prawdą? Prawdą jest ta miłość! Aż do męczeństwa!” (Stefano jako Włoch zabawnie przekręca trudne polskie słowa, w cytacie zapisałam je według ich sensu, oryginalna wymowa była bardziej barwna). Katecheza ta była jednak pod koniec manifestacji i wydaje mi się, że na placu było wtedy już znacznie mniej ludzi.

Sama nie zostałam do końca. Wróciłam wraz z moją rodziną trochę po godz. 16.00, myśląc, że nic specjalnego już się nie wydarzy. Manifestacja była... przede wszystkim wykańczająca. A poza tym smutno-gorzka.

Co można powiedzieć bardziej szczegółowo o wydarzeniu?

Chciałabym wyrazić ogromny szacunek, wdzięczność i podziw dla tysięcy zgromadzonych ludzi. Po pierwsze, za znoszenie fatalnych warunków. Wiele rodzin przyjechało z bardzo daleka: z Gdańska, Elbląga, Iławy, Szczecina, Łodzi, Wrocławia, Poznania, Krakowa, Lublina, Olsztyna, Zamościa, spod Rzeszowa... I z innych miejsc, o których nie miałam okazji usłyszeć, ale widziałam te ogromne rzesze ludzi. Przyjechali za własne pieniądze, na miejscu niczego nie dostali, poświęcili ostatni weekend wakacji, często specjalnie wrócili wcześniej niż planowali z urlopów. Wielu z nich to byli ludzie ze wspólnot neokatechumenalnych, gdzie mówiono, jak ważna jest ta inicjatywa, jak bardzo potrzebne jest, by bronić wychowania dzieci przez rodziców i kształtowania ich seksualności w rodzinie, w warunkach bezpiecznych i pewnych. Ludzie ci rzucili wszystko i przyjechali. Przybyło ich wielkie mrowie. Oni naprawdę troszczą się o los swoich dzieci, o ich wychowanie i rozwój. To oni kształtują przyszłość naszego narodu. Wiedzą, jak o swoje dzieci dbać. Widzą też zagrożenia, jakie niosą ze sobą aktualna polityka i lansowane z wielką mocą mniejszościowe, liberalne trendy. I z całych sił nie chcą do tego dopuścić. Oni będą walczyć. Być może do ostatniej kropli krwi...

Moje prywatne plusy to wspaniałe spotkania z dawno nie widzianymi przyjaciółmi, zupełnie przypadkowe, bardzo radosne. Choćby dlatego warto było się wybrać. Poza tym – naliczyłam w tłumie 10 osób ubranych w koszulki zespołu Luxtorpeda :). Mój osobisty minus – zgubiłam ulubioną gumkę do włosów. Drugą w tym tygodniu... Ech, wakacyjne szaleństwa.

Wady wydarzenia można wymieniać długo. Mój brat patrzył na to z troską i powiedział: „To jest marnowanie potencjału społecznego. Ludzie przyjechali, bo przejęli się słuszną sprawą, żeby wyrazić poparcie i co tutaj zastali?... Oni następnym razem nie podejmą trudu podróży z daleka, nie poniosą kosztów. Nie pojawią się znów po tym, co tu przeżyli.” A wyglądało to, w dużym skrócie, następująco.

Organizacji wydarzenia z punktu widzenia podstawowej obsługi wielkiego zgromadzenia nie było ŻADNEJ. Hańba organizatorom, powiem szczerze. Nie było dostępnej wody – w obliczu stania wiele godzin na upale. Nie było żadnej służby porządkowej, medycznej, policji czy straży na nagłe wypadki (jedyna interwencja policji to była przekazana ze sceny informacja, że jak ludzie nie zejdą z rusztowań, stojących przy ścianie jednego budynku na brzegu placu, to manifestacja zostanie natychmiast przerwana. Na rusztowaniu siedziało wszystkiego dwóch młodych chłopaków...). Nie było żadnych toalet. Nie mówiąc o tym, że przyjechały rodziny z dziećmi – po to, żeby słuchać niekończących się przemów, listów i wypowiedzi ciągle o tym samym. A ci ludzie w dużej mierze już wcześniej o tym wiedzieli... Nie było żadnych propozycji zajęcia czymś dzieci. Rodzice z gromadami potomstwa siedzieli dwie, trzy, cztery godziny na karimatach i krzesełkach na placu. Ci, którzy ją zauważyli, wskakiwali do fontanny. Ale przecież nie mogli wejść tam wszyscy... W trochę lepszej sytuacji były rodziny siedzące w parku, z drugiej strony budynku. Siedziały w cieniu i na trawie. Za to – w swoim kierunku mieli skierowany jeden głośnik i nie widzieli w ogóle sceny. Trzeba przyznać, że nie było to żadną stratą, bo scena była żałosna. Wielkości połowy mojego pokoju, ledwo wystająca ponad głowy ludzi. Nagłośnienie zaś było tak skuteczne, że już w połowie placu ledwo można było rozumieć, co jest mówione, o ile wszyscy trwali w ciszy. A utrzymaj w ciszy przez wiele godzin wielki tłum, w którym chce biegać, gadać (wcale nie krzyczeć) gromada dzieci, a formujące się na bieżąco grupki znajomych mają mnóstwo swoich spraw do omówienia... Ostatnie, a wcale nie najmniej ważne – zorganizowanie mediów. Sytuacja wyglądała tak, jakby o manifestacji nie wiedział nikt, kto nie dowiedział się o niej prywatnie. W tłumie kręcili się ludzie z kamerami telewizji Trwam. I to było wszystko (sama akurat nie zauważyłam reporterów Telewizji Republiki). Żadnych fotoreporterów, dziennikarzy robiących setki zdjęć i nagrywających mnóstwo wywiadów. Robimy manifestację, chcemy by nas zobaczono, usłyszano nasz głos i nie zapraszamy mediów... Czy to jest poważne podejście do sprawy?... Czyżby po raz kolejny myślano, że wystarczy się skrzyknąć, a reszta „zrobi się” sama?

Następna rzecz, to przebieg wydarzenia. Gadanie, gadanie, gadanie. Jak ważne by to gadanie nie było (a połowy nie było słychać, gdy człowiek zmęczony upałem przestawał się wysilać, żeby wyławiać słowa przemówienia z całego szumu wokół), to było go stanowczo za dużo! Dlaczego nie wspominam o tym, CO mówiono? Przecież zgadzałam się z każdym słowem. Ale to było to, co już tyle razy mówili (mama moja wspomniała, że te same słowa prawdopodobnie te same osoby wygłaszały na ostatnim Marszu dla Życia i Rodziny). Poza tym ja to wszystko doskonale wiedziałam, z literatury, z publicystki spoza głównego nurtu. I wydaje mi się, że wszyscy zgromadzeni to wiedzieli, inaczej co by tam robili... A ci, co tego nie wiedzieli lub inaczej uważali i tak nie zostaliby owymi przemowami przekonani. Przede wszystkim w ogóle ich nie usłyszeli, ponieważ nie wybrali się na manifestację, a wydarzenia nie transmitowały żadne media na szeroką skalę...

Z planowanych trzech koncertów, które znakomicie rozładowałyby sytuację, pomogły się rozruszać i nabrać przekonania do sprawy – odbył się jeden, Maleo Reggae Rockers. Zespół zagrał pięć numerów i już musiał schodzić ze sceny. Inną sprawą jest, że scena była żałośnie mała i Arka Noego, gotowa do grania i śpiewana, po prostu się na nią nie zmieściła!

Około dwóch tygodni temu, gdy dostałam Facebook'owe zaproszenie na to wydarzenie i przeczytałam jego program, pomyślałam: nie ma mowy, nie idę. Nudy i nic nowego! Słuszna sprawa, ale oni nic ważnego tam nie zrobią. Przekonał mnie znajomy w rozmowie dzień przed manifestacją. Uznał, że to ważne wydarzenie, że trzeba być, on jest z innego miasta, a specjalnie przyjedzie z rodziną. Pomyślałam: no to pójdę i ja. I cóż...

Oby ten duch i zapał się w ludziach mimo wszystko nie wypalił. Oby udało się wywalczyć co najważniejsze, mimo wszechobecnej i zalewającej nas głupoty i zła.

 

Wydarzenia na Facebooku wyglądały tak:
https://www.facebook.com/events/1044236822262949/
https://www.facebook.com/events/863663233713011/

Główna strona opisująca inicjatywę:
http://stopdeprawacji.pl/

Odzew w mediach: telewizja Trwam w głównych wydaniach wiadomości umieściła obszerny reportaż zaraz po przesłaniu papieża Franciszka z niedzielnego Anioła Pańskiego. W Panoramie o 18.00, jak czytałam, ponoć była krótka wzmianka. Krótki reportaż zrobiła też Telewizja Republika. TVP Info, TVN24 nie zająknęły się nawet słówkiem. Fronda napisała krótką notkę dwa dni wcześniej. Relacje pojawiały się kolejno na portalach internetowych, raczej prawicowych, między innymi: Polonia Christiana, wPolityce, niezależna.pl, po pewnym czasie informację o Manifestacji umieścił też Gość Niedzielny, Niedziela, portal prawy.pl.

Zobacz galerię zdjęć:

fot. Mida
Próba ukazania rozmiarów sceny
fot. Mida
Próba ukazania rozmiarów sceny fot. Mida
Wszędzie mali i duzi fot. Mida
Transparenty fot. Mida
Banery fot. Mida
Wielkie tłumy fot. Mida
Transparenty c.d. fot. Mida
Banery c.d. fot. Mida
Banery c.d. fot. Mida
Transparenty c.d. fot. Mida
Uśmiech Maleo na scenie fot. Mida
Katecheza Stefano Gennariniego
Mida
O mnie Mida

30-latka z rodziny wielodzietnej, z otwartym umysłem i sercem, magister Nauk o rodzinie z licencjatem z jęz. niemieckiego. Żona, matka córeczki. Mam stały światopogląd i konserwatywne zasady. Interesuję się pisaniem różnych dziwnych rzeczy, w tym pamiętnika, wierszy, piosenek i opowiadań; uwielbiam rysować i śpiewać. Od nostalgii ratuje mnie wrodzony rozsądek i poczucie humoru. Kontakt: na FB do wyszukania też pod nickiem by Katrine *** My jesteśmy prawdziwe damy, bo przy jedzeniu nie mlaskamy, grzecznie dygamy i się słuchamy mamy Nic nie wiemy, nic nie znamy za to ładnie wyglądamy Kiedy trzeba zrobić dyg My zrobimy go jak nikt Na sukienkach żadnej plamy Przy jedzeniu nie mlaskamy Dama z damą, ty i ja Mama z nas pociechę ma Dama mamie nie nakłamie Wierszyk powie, zna na pamięć Dama grzeczna jest jak nikt No i pięknie robi dyg *** Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną Na klombach mych myśli sadzone za młodu Pod słońcem, co dało mi duszę błękitną I które mi świeci bez trosk i zachodu. Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety Rozdaję wokoło i jestem radosną Wichurą zachwytu i szczęścia poety, Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. (Kazimierz Wierzyński) *** Każdy twój wyrok przyjmę twardy Przed mocą twoją się ukorzę Ale chroń mnie Panie od pogardy Od nienawiści strzeż mnie Boże Wszak tyś jest niezmierzone dobro Którego nie wyrażą słowa Więc mnie od nienawiści obroń I od pogardy mnie zachowaj Co postanowisz niech się ziści Niechaj się wola twoja stanie Ale zbaw mnie od nienawiści Ocal mnie od pogardy Panie (N. Tenenbaum, J. Kaczmarski "Modlitwa o wschodzie słońca") *** Śnić sen, najpiękniejszy ze snów, Iść w bój, w imię cierpień i krzywd I nieść ciężar swój ponad siły, Iść tam, gdzie nie dotarłby nikt. To nic, że mocniejszy jest wróg, Że twierdz obległ setki i miast, Lecz bić, bić się aż do mogiły. Iść wciąż, aby sięgnąć do gwiazd To jest mój cel - dosięgnąć chcę gwiazd, Choć tak beznadziejnie daleki ich blask. By zdobyć swój cel i do piekła bym mógł Pod sztandarem swym iść, Gdyby chciał w tym dopomóc mi Bóg! Właśnie to posłannictwa jest sens, Więc ślubuję tu dziś Mężnym być i nie skalać się łzą, Gdy na śmierć przyjdzie iść. I nasz świat lepszy stanie się, niż Dawniej był, nim rycerski swój kask Wdział i ten, co ślubował niezłomnie Wciąż iść, aby sięgnąć do gwiazd! The Impossible Dream, Joe Darion THE VERY BEST OF Bajka. Co się wydarzyło pod sklepem z lampami - bajka dziewczynce Kasi i dżinie Flinie Coś głupiego (o studiach) - o wierze w siebie O III urodzinach Salonu24 Sierotka Mida na wakacjach - o wakacyjnych wojażach Bajka wakacyjna - o elfach Walcząc w słusznej sprawie - o moich poglądach Przypomina Ciebie mi... Część 5. Pola, las i droga Niejasne bajdurzenie o dorosłości Matura. Krótkie studium poznawcze Pasja odkrywania - wspomnienia z dzieciństwa Wierszyk. Dla odmiany - o królewnie Przypomina Ciebie mi... Część 4. Wiatr O moim pisaniu - właśnie Naiwna. Głupia - o zaufaniu Przypomina Ciebie mi... Część 2. Osiemnastka Przypomina Ciebie mi... Część 1. Dom. Rodzina Urok staroci - tylko koni żal... - o domu na wsi. Wspomnienia Dni Powstania - Warszawa 1944 - o wystawie Kraków inaczej - o wyprawie do Krakowa "Tam skarb Twój..." - o domu na wsi. Przyjazd Oto właśnie ta Noc - o Passze Historia pewnego cudu - o moich narodzinach Okruchy życia - o mnie Starsza Siostra - o siostrze :) Uwielbiam wiatr w każdej postaci - o wietrze. Wiersz Pamiętnik - po co to właściwie? - o pamiętniku Zagiąć psora - o nauczycielach Zwykła ludzka życzliwość - o ludziach

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo