Mida Mida
633
BLOG

Chopin2015. Konkurs Szopenowski "uchem" ignorantki

Mida Mida Kultura Obserwuj notkę 2

Ten tekst będzie obrazoburczy dla wszystkich śledzących XVII Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina. Będzie nie do zniesienia dla wszystkich wyznawców Chopina. Będzie co najmniej dyskusyjny, a zapewne nie do przyjęcia dla melomanów, znawców, profesjonalistów, artystów.
Będzie mój.

Wiadomo powszechnie, że "opinia jest jak d..., każdy ma swoją". A ponieważ siedzi mi w głowie mnóstwo myśli, których przy znawcach, melomanach, artystach, miłośnikach i artystach nie wyrażę, to postanowiłam pozostawić ją w moim małym internetowym kąciku.

Dziś na własnej skórze przekonałam się, jak różne, skrajne emocje może budzić ten konkurs i o jakie nieistotne szczegóły można się spierać. Otóż ja konsekwentnie używam polskiej pisowni nazwiska naszego wielkiego Kompozytora. Tak się przyzwyczaiłam od dziecka, z taką pisownią spotykałam się w literaturze równie często, co z "prawdziwą", oryginalną. Nigdy nie wydawało mi się to problemem. Ot, funkcjonują w języku polskim dwie wersje, jak i w wielu innych przypadkach (Szekspir; Wolter; Molier) i nie ma co się na którąś z nich obrażać. Nigdy nie słyszałam, żeby została wybrana przez jakieś gremium jedna obowiązująca wersja. Używam pisowni spolszczonej, bo wygląda mi bardziej swojsko i w moim osobistym podejściu -- dodaje szacunku. A na pewno wyraża przywiązanie do Szopena jako "naszego" artysty, tego który tak przepięknie w swoich dziełach zapisał polskie tradycyjne tańce i utrwalił polskiego ducha, to nieuchwytne "coś", którego nie da się nazwać, opisać, określić, ale można czuć. I zagrać.

Dyskusja ta najwyraźniej wciąż się od nowa budzi, wydaje się, że nawet wypowiedź eksperta sprawy nie rozwiązuje. Ja w każdym razie używając polskiej pisowni nazwiska nikogo, a już zwłasza Kompozytora nie zamierzam obrażać czy podkreślać braku szacunku. A moja wypowiedź, która wzbudziła ostrą reakcję, w zamyśle miała owszem rozpocząć dyskusję, ale na zupełnie inny temat: jak określić tego polskiego ducha w muzyce, jak go zidentyfikować i czy należy go doceniać, czy można ignorować (jak to się stało, gdyż jak widać na załączonym obrazku, Szymon Nehring nie otrzymał żadnej z głównych nagród).

Może po prostu należałoby zacząć od tego, że się nie znam. Nie jestem muzykiem (choć 12 lat uczyłam się grać na instrumencie. Jednakże nie był to fortepian, co na pewno nie dodaje mi prestiżu i nie było to w żadnej szkole muzycznej, co nie daje mi kompetencji). Nie jestem też z wykształcenia polonistką ani historykiem, co nie daje mi praw, żeby obstawać przy tym, co wydaje mi się, że wiem o języku. Nie jestem też artystą i melomanem, mającym wykształcony smak, wiedzę o muzyce, technice, interpretacjach.

Jestem zwyczajną Polką, jedną z wielu, z różnymi zainteresowaniami, zwracającą uwagę na wiele kwestii. Nie da się znać na wszystkim. Ale czyż nawet nie znając się, nie można zachwycać się otaczającym pięknem? Czyż nie tym właśnie jest muzyka -- pięknem, które budzi radość, które sprawia, że choćby na jedną, krótką chwilę świat staje się lepszy?

Możliwe, że ów brak ustalonego smaku i rozeznania, brak wiedzy o obowiązujących normach w danych kręgach, będących niepisanym prawem, świadczy o moim buractwie i wieśniactwie. Owszem, nie raz się ośmieszyłam i zapewne jeszcze wiele razy mnie to w życiu spotka. Ale czy z tego powodu nie mam prawa do zachwycania się muzyką?

Ja właściwie Szopena nigdy nie lubiłam. Znałam główne jego utwory (więcej niż trzy, wbrew pozorom), słuchałam od czasu do czasu, ale -- nie zachwycał mnie. Ot, granie na pianinie. Jeszcze miesiąc temu muzyka Szopena to były dla mnie nudy. Plumkanie w tle.

Coś ten Konkurs chyba dał mi i być może innym osobom takim jak ja. Być może nie jest on tylko dla wszystkich "znawców", skoro "taka ja" właśnie teraz zdecydowałam się słuchać kolejnych przesłuchań, wykonań tych "nudnych" utworów.

"Nie znam się, to się wypowiem"... Postaram się przynajmniej streścić. Jak już wspomniałam, nie mam wyrobionego ucha, wiedzy o technice gry na fortepianie ani niezbędnych wiadomości z teorii muzyki, dotyczącej wykonywanych utworów. Mój sposób słuchania jest bardzo prosty: włączam utwór, który gra sobie spokojnie w tle, a sama zajmuję się wszystkim, co mam do zrobienia. Codzienne czynności ogólnie rzecz biorąc nie pochłaniają mojej uwagi w stu procentach. Gdybym jednak siedziała bez ruchu w fotelu i skupiała na każdym dźwięku, to prawdopodobnie uśpiłaby mnie trzecia z rzędu etiuda, preludium czy nokturn. Ech, ten brak wyrobienia i osłuchania. Dlatego też szczególnie cenię sobie TE wykonania Szopena, które zwracają moją uwagę. Które przestają być muzyką w tle, a nagle zajmują pierwsze miejsce wśród spraw, którymi się zajmuję. Te, które wciągają, pochłaniają, interesują. I nawet wśród genialnych wykonawców ubiegających się o laur w tegorocznym Konkursie było takich właśnie niewielu. Teraz zbulwersuję wiele osób, w tym moją siostrę, ale mnie osobiście gra Kate Liu nie potrafi do tego stopnia zachwycić. Jakby za dużo było w niej poezji, a za mało charakteru. Pozostali artyści też grali przepięknie i jestem skłonna to przyznać. Wszystkich nie słuchałam: starannie śledziłam dopiero finały, wiele występów z wcześniejszych faz Konkursu mnie ominęło. Ale po przesłuchaniu koncertu e-moll tyle razy, często w zupełnie innych interpretacjach, chciałabym powiedzieć, kto zwrócił moją uwagę, wzbudził zachwyt i dlaczego był to właśnie Szymon Nehring.

Najłatwiej byłoby to nazwać lokalnym patriotyzmem -- był on jedynym spośród Polaków biorących udział w Konkursie, który zakwalifikował się do finału. Ale ten lokalny patriotyzm nie bierze się znikąd... Kiedyś się zastanawiałam nad tym, w jaki sposób Kompozytor miałby zapisać swój utwór, żeby było wiadomo, JAK to grać? Zapis nutowy, choć utrwala wysokość, wartość nut, określa tempo, opisuje dynamikę -- nadal nie mówi wykonawcy wszystkiego. Z jednej strony szkoda: po wielu latach, gdy autora dzieła nie ma już wśród żywych, nie możemy spytać, jak on właściwie to grał i czemu. Z drugiej strony pojawia się tu możliwość mnożenia interpretacji, grania "po swojemu", dodania, prócz przesłania zawartego w utworze przez Kompozytora, także osobistej, twórczej refleksji.

Dobrze, że tak jest! Różnorodność jest piękną cechą ludzkości, może nawet -- potęgą. I tylko twardy orzech do zgryzienia mają jurorzy, którzy muszę porównywać nieporównywalne, oceniać i klasyfikować. W takich klasyfikacjach zawsze ktoś będzie niedoceniony, poszkodowany, a drugi, zdaniem wielu, niesłusznie wyróżniony. Wśród moich znajomych przeważa opinia, że szóste miejsce powinien otrzymać Nehring, nie Shishkin.

A ja bym dała mu pierwszą nagrodę. Dlatego, że grał wyraziście: jego technika, tempo poruszania palcami po klawiaturze nie doprowadzały do "zamazania" melodii, nie sprawiały wrażenia męczącego szumu. Prócz tego grał z charakterem. O Kate Liu mówiono, że jej gra, to "poezja". A o wykonaniu Nehringa powiedziałabym, że prowadził opowieść. Nie wprowadzał słuchacza w metafizykę czy swoistą hipnozę. Za to jego wykonanie koncertu e-moll budziło przed moimi oczami kolejne obrazy niczym z "Pana Tadeusza" czy "Strasznego Dworu". Swojskie, prawdziwe. Lasy, pola, polowanie, mazur w komnatach zamkowych. W jego muzyce czułam cały ogrom słowiańskiej duszy. Podobne wrażenia mieli inni członkowie mojej rodziny.

Ale, jak już wspomniałam, my się nie znamy.

Wciąż jednak zastanawia mnie, czym jest właściwie to "granie po polsku"? Tu chodzi o akcentację czy prowadzenie melodii? O granie brawurowe czy też z żalem? Czy należy je doceniać (w końcu Szopen, jakkolwiek by się jego nazwiska nie pisało, kochał swoją Ojczyznę, kulturę, muzykę i swoją twórczością pokazał ją światu) czy też należy ignorować, bo nacechowanie muzyki przejmującym żalem czy niezwykłą radością z samego faktu istnienia pod błękitnym niebem u każdego objawia się trochę inaczej i nie każdy tak samo musi to czuć, a także -- odgrywać?

Może nigdy nie znajdę odpowiedzi na te pytania. Może te odpowiedzi po prostu nie istnieją. Ale w grze Szymona Nehringa było coś, co sprawiało, że najpierw ja, a potem moja mama, rozpoznałyśmy go "na ucho" między innymi artystami. Pod jednym względem on na pewno wygrał: pokazał mi, że muzyka Szopena nie jest nudna, smutna, przygnębiająca, nieinteresująca. W przyszłości będę szukać jego koncertów i jego wykonań oraz cenić je na równi z wykonaniami artystów światowej klasy. A chłopak jest młody i wszystko przed nim -- przyszłość, która świetnie się zapowiada. Wyobrażam sobie, że pod względem poziomu stresu oraz rodzaju życiowej próby, mało co jest trudniejsze do przejścia niż Międzynarodowy Konkurs Chopinowski. Szymon, najgorsze za Tobą :). Idź i bądź wielki! Zarówno Ty, jak i wszyscy pozostali zwycięzcy: Seong-Jin Cho, Charles Richard-Hamelin, Kate Liu, Eric Lu, Yike (Tony) Yang, Dmitry Shishkin, Ajosa Jurinić, Aimi Kobayashi, Georgijs Osokins, a także ci, którzy nie dotarliście do ostatniego etapu. Udział w tym Konkursie już jest Waszą wielką wygraną. Zróbcie z niej dobry użytek.

Wykonując te utwory pozwoliliście nam, słuchaczom, wygrać chwile wzruszeń, emocji, uspokojenie i wyciszenie, ogólnie rzecz biorąc -- Szopena w tysiącu odsłon. A ja, jeszcze tak od siebie, chcę podziękować za ukulturalnienie wieśniaka, pozostawienie za sobą godzin muzyki, do której dzięki zdobyczom techniki mogę wracać i wracać.

Szczególne ukłony i wyrazy uznania przekazuję jeszcze dyrygentowi Jackowi Kaspszykowi, za jego wsparcie dla uczestników, wielką kulturę i postawę pełną ciepła. A Orkiestrze Filharmonii Narodowej gratuluję i dziękuję za włożony wysiłek i staranność wykonania, gdy trzeba było grać wciąż ten sam utwór... :)

Mida
O mnie Mida

30-latka z rodziny wielodzietnej, z otwartym umysłem i sercem, magister Nauk o rodzinie z licencjatem z jęz. niemieckiego. Żona, matka córeczki. Mam stały światopogląd i konserwatywne zasady. Interesuję się pisaniem różnych dziwnych rzeczy, w tym pamiętnika, wierszy, piosenek i opowiadań; uwielbiam rysować i śpiewać. Od nostalgii ratuje mnie wrodzony rozsądek i poczucie humoru. Kontakt: na FB do wyszukania też pod nickiem by Katrine *** My jesteśmy prawdziwe damy, bo przy jedzeniu nie mlaskamy, grzecznie dygamy i się słuchamy mamy Nic nie wiemy, nic nie znamy za to ładnie wyglądamy Kiedy trzeba zrobić dyg My zrobimy go jak nikt Na sukienkach żadnej plamy Przy jedzeniu nie mlaskamy Dama z damą, ty i ja Mama z nas pociechę ma Dama mamie nie nakłamie Wierszyk powie, zna na pamięć Dama grzeczna jest jak nikt No i pięknie robi dyg *** Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną Na klombach mych myśli sadzone za młodu Pod słońcem, co dało mi duszę błękitną I które mi świeci bez trosk i zachodu. Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety Rozdaję wokoło i jestem radosną Wichurą zachwytu i szczęścia poety, Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. (Kazimierz Wierzyński) *** Każdy twój wyrok przyjmę twardy Przed mocą twoją się ukorzę Ale chroń mnie Panie od pogardy Od nienawiści strzeż mnie Boże Wszak tyś jest niezmierzone dobro Którego nie wyrażą słowa Więc mnie od nienawiści obroń I od pogardy mnie zachowaj Co postanowisz niech się ziści Niechaj się wola twoja stanie Ale zbaw mnie od nienawiści Ocal mnie od pogardy Panie (N. Tenenbaum, J. Kaczmarski "Modlitwa o wschodzie słońca") *** Śnić sen, najpiękniejszy ze snów, Iść w bój, w imię cierpień i krzywd I nieść ciężar swój ponad siły, Iść tam, gdzie nie dotarłby nikt. To nic, że mocniejszy jest wróg, Że twierdz obległ setki i miast, Lecz bić, bić się aż do mogiły. Iść wciąż, aby sięgnąć do gwiazd To jest mój cel - dosięgnąć chcę gwiazd, Choć tak beznadziejnie daleki ich blask. By zdobyć swój cel i do piekła bym mógł Pod sztandarem swym iść, Gdyby chciał w tym dopomóc mi Bóg! Właśnie to posłannictwa jest sens, Więc ślubuję tu dziś Mężnym być i nie skalać się łzą, Gdy na śmierć przyjdzie iść. I nasz świat lepszy stanie się, niż Dawniej był, nim rycerski swój kask Wdział i ten, co ślubował niezłomnie Wciąż iść, aby sięgnąć do gwiazd! The Impossible Dream, Joe Darion THE VERY BEST OF Bajka. Co się wydarzyło pod sklepem z lampami - bajka dziewczynce Kasi i dżinie Flinie Coś głupiego (o studiach) - o wierze w siebie O III urodzinach Salonu24 Sierotka Mida na wakacjach - o wakacyjnych wojażach Bajka wakacyjna - o elfach Walcząc w słusznej sprawie - o moich poglądach Przypomina Ciebie mi... Część 5. Pola, las i droga Niejasne bajdurzenie o dorosłości Matura. Krótkie studium poznawcze Pasja odkrywania - wspomnienia z dzieciństwa Wierszyk. Dla odmiany - o królewnie Przypomina Ciebie mi... Część 4. Wiatr O moim pisaniu - właśnie Naiwna. Głupia - o zaufaniu Przypomina Ciebie mi... Część 2. Osiemnastka Przypomina Ciebie mi... Część 1. Dom. Rodzina Urok staroci - tylko koni żal... - o domu na wsi. Wspomnienia Dni Powstania - Warszawa 1944 - o wystawie Kraków inaczej - o wyprawie do Krakowa "Tam skarb Twój..." - o domu na wsi. Przyjazd Oto właśnie ta Noc - o Passze Historia pewnego cudu - o moich narodzinach Okruchy życia - o mnie Starsza Siostra - o siostrze :) Uwielbiam wiatr w każdej postaci - o wietrze. Wiersz Pamiętnik - po co to właściwie? - o pamiętniku Zagiąć psora - o nauczycielach Zwykła ludzka życzliwość - o ludziach

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura